Witajcie, wiem, że nie było mnie tu jakiś czas, ale z powodów osobistych odcięłam się trochę od aktywności online. Przychodzę do Was dzisiaj z recencją książki, którą chciałam przeczytać zaraz po jej wydaniu w Stanach Zjednoczonych. Okładka amerykańska jest przepiękna, recenzje na tamtejszym booktubie także były wspaniałe. Niestety ja kolejny raz się zawiodłam. Jeśli chcecie dowiedzieć się co myślę o Caravalu to zapraszam do dalszego czytania :)
Tytuł: Caraval. Chłopak, który smakował jak północ
Autor: Stepanie Garber
Tytuł oryginału: Caraval
Liczba stron: 409
Wydawnctwo: OMG Books
Ocena: 1/5
Sama fabuła powieści brzmi dość interesująco.
Doroczna gra przepełniona magią i prowadzona przez Mistrza Iluzji, w której każdy chce wziąć udział. Scarlett, główna
bohaterka od lat pisze listy do Mistrza Caravalu aby przypłynął na jej wyspę i
tam zorganizował Caraval. Po wielu latach, kiedy już szykuje się do ślubu
dostaje od Legendy list i dwa zaproszenia na to wydarzenie. Niestety nie może ona
swobodnie wydostać się z wyspy, jako, że nie pozwoli jej na to despotyczny
ojciec, który znęca się zarówno nad Scarlet, jak i jej siostrą, Tellą.
Dzięki tajemniczemu żeglarzowi, Julianowi,
dziewczynom udaje wydostać się z wyspy, dostać na Caraval i wziąć w nim udział.
Niestety gra nie wygląda tak, jak główna bohaterka się tego spodziewała i jej zadaniem jest odnalezienie porwanej siostry...
Zachęcająca historia, niestety
wykonanie jest b e z n a d z i e j n e. Największym minusem całej tej
opowieści jest najbardziej irytująca bohaterka z możliwych. Scarlett jest
opisana jako typowa marzycielka, która wierzy, że wszystko co złe dzieje się na
jej podwórku, a poza nim świat jest cudowny i nie czeka tam na nią nic gorszego. Jest wstydliwą szarą
myszką, która boi się tak naprawdę wszystkiego, a poczucie humoru to dla niej
pojęcie abstrakcyjne.
Niestety autorka postanowiła nam w książce pokazać jej fantastyczną metamorfozę w odważną, nie bojącą się ‘skoku w nieznane’ bardzo dobrze nam już znaną nieustraszoną bohaterkę. Wszelkie dialogi, jakie Scarlett odbywała, szczególnie
z Julianem przyprawiały mnie o nerwicę i miałam ochotę rzucać książką...
Sama osobowość głównej bohaterki nie jest jedynym
minusem tej powieści. Jeśli chodzi o tytułową grę to nie jest ona tak
fantastyczna, na jaką jest opisywana. Na okładce możemy przeczytać, że świat
Caravalu jest bardzo magiczny, to samo opowiadają nam najbardziej wpływowi
amerykańscy booktuberzy. Czy to prawda? Jak dla mnie nie. Nie widzę tam
praktycznie żadnej magii, w całej książce jest zaledwie kilka elementów, które
mogą być uważane za magiczne, chociaż dla mnie jest to znacznie mniej niż
oczekiwałam po takich opisach. Powieść jest bardzo schematyczna i mimo sporej
ilości akcji- nudna.
Plusem historii może być różnorodność bohaterów,
każdy jest inny i kilkoro z nich nie jest nawet drażniących (można?). Moją ulubioną bohaterką jest trzecioplanowa Aiko, która jest osobą dosyć neutralną, tajemniczą, ale w odpowiednim stopniu, co sprawia, że łatwo ją polubić.
Niestety nie mogę doszukać się innych plusów całej
historii, według mnie jest to przede wszystkim stracony potencjał. Bez zbędnych
trudności można się domyślić, że jest to debiutancka powieść imogę mieć tylko nadzieję, że autorka nadal będzie wpadać na udane pomysły, ale wykona je w inny, lepszy sposób. Oby jej kolejna książka nie posiadała tak wielu wyświechtanych
schematów, a była bardziej kreatywna i interesująca.
Jeśli czytaliście Caraval to koniecznie dajcie mi
znać czy podobała Wam się powieść i dlaczego.
Ja tymczasem lecę czytać coś co nie będzie mnie irytowało i życzę Wam zaczytanej niedzieli!
| D.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz